Pogoda w Polsce przyniosła ulewne deszcze i podtopienia. Czy grozi nam jeszcze powódź?
Ostatnie dni upłynęły w Polsce pod znakiem intensywnych opadów, zarówno burzowych, jak i ciągłych. Szczególnie mocno padało na południu, gdzie doszło do wezbrań na rzekach i licznych podtopień. Na szczęście sytuacja powoli zaczyna się poprawiać. Czy to oznacza, że powódź nam nie grozi?
Liczne podtopienia w zeszłym tygodniu na południu
Przez kilkanaście ubiegłych dni, przede wszystkim w Karpatach czy na Śląsku, notowano wyjątkowo silne opady. Na niektórych stacjach spadło powyżej 60-70 mm deszczu, czyli tyle, ile powinno przez cały miesiąc. Od razu spowodowało to wzrost stanów wód w rzekach, głównie na mniejszych potokach. Następnie, wody z tych rzek spłynęły m. in. do Odry i Wisły. Wisła, np. w Krakowie, przekroczyła stan ostrzegawczy, zalewając część bulwarów. Niewiele do podtopień zabrakło również w rejonie Sandomierza.
Sytuacja coraz lepsza
Mimo, że pogoda nadal pozostawia wiele do życzenia, gdyż niezmiennie dominują chmury, opady i burze, to na chwilę obecną są to już zjawiska dużo słabsze niż ostatnio. Oznacza to, że stan wód w rzekach zaczyna się poprawiać. Na południu kraju, gdzie sytuacja była najbardziej niekorzystna, nie obserwuje się już ani jednego stanu ostrzegawczego czy alarmowego – woda układa się przeważnie w strefie stanów średnich bądź wysokich i powoli, ale systematycznie, opada.
Wzrosty przeniosły się natomiast na główne rzeki Polski – Wisłę i Odrę. Fala na Wiśle jest niezbyt groźna. Przynosi wzrost stanów wód, ale poniżej stanów ostrzegawczych, stąd jej przejście nie powinno wiązać się ze szkodami. W niedzielę pod koniec dnia ta fala obserwowana była w Warszawie. Nieco gorzej jest na Odrze. W niedzielny wieczór, szczególnie w pasie od woj. lubuskiego po dolnośląskie, zanotowano stany ostrzegawcze i alarmowe. W Nietkowie, niedaleko Zielonej Góry, Odra o 5 cm przekroczyła stan alarmowy.
Powódź na razie nam nie grozi
Widząc pogarszającą się sytuację hydrologiczną, część z nas na pewno zaczęła zadawać sobie pytanie, czy zbliża się powódź. Póki co, nie ma się czego obawiać. Woda ma tendencję do opadania, a fala kulminacyjna, teraz przebiegająca mniej więcej przez środek Polski, będzie dalej wędrować na północ, przy tym nie stwarzając dużego ryzyka. Tymczasem najbliższe opady, choć punktowo okażą się intensywne, gdyż towarzyszyć mają im burze, będą przyczyną jedynie punktowych wezbrań, które nie powinny być groźne.
Sprawa może skomplikować się w przyszłości, kiedy przyjdą większe opady. Niestety, obecnie, zwłaszcza na południu, deszczu jest miejscami za dużo i każdy niż z południa z porcją ulew będzie potencjalnym zagrożeniem. Oczywiście, na chwilę obecną takiego niżu nie widać, ale są one niezwykle dynamiczne i nieraz pojawiają się w prognozach nagle. A biorąc pod uwagę fakt, że w najbliższych dniach, a nawet tygodniach, układ baryczny będzie sprzyjał ich powstawaniu nad Włochami, tak naprawdę wiele się może zdarzyć.
Arkadiusz Płachta