Niebawem znów może spaść śnieg. Czy to coś normalnego?
Za kilkadziesiąt godzin w Polsce ponownie będziemy mieli do czynienia z wyraźnym ochłodzeniem. Może być ono na tyle głębokie, że pojawi się śnieg z deszczem i śnieg! Czy o tej porze, szczególnie w dobie ocieplenia klimatu, takie zjawiska w naszym kraju są normalne, czy rzeczywiście jest to pewna anomalia, jak się często pisze?
Mimo, że kwiecień uważany jest już za miesiąc iście wiosenny, to jak mówi przysłowie, często przeplata trochę zimy, i lata. W tym miesiącu niemalże każdego roku mamy do czynienia z opadami śniegu i śniegu z deszczem na nizinach. Nieco bardziej skomplikowana jest sprawa z pokrywą śnieżną, która na nizinach w kwietniu tworzy się średnio raz na kilka lat, a w górach i u ich podnóża właściwie każdego roku, więc nie jest to anomalia. Ostatniego dużego ataku zimy w kwietniu doświadczyliśmy 4 lata temu.
Potężne opady śniegu wystąpiły wówczas na obszarze województwa śląskiego, częściowo małopolskiego i świętokrzyskiego. Przyniosła je obszerna strefa opadów z południa. Totalnie sparaliżowana została wtedy Częstochowa, gdzie spadło 34 cm mokrego śniegu, co było najwyższą pokrywą śnieżną w tym mieście w kwietniu w historii. Następnie śnieżyce przeniosły się na południe – w Zakopanem nasypało blisko pół metra śniegu, w Tatrach prawie 100 cm, a biało zrobiło się też w Krakowie, Katowicach czy Bielsku-Białej.
Inny kwietniowy atak śnieżyc miał miejsce na początku tego miesiąca w 2013 i 1996 roku. Ten pierwszy obfite śnieżyce przyniósł w święta. Przykładowo, w Warszawie przełożyły się one aż na 22-centymetrową pokrywę śnieżną. Tymczasem śnieżyca z 1996 roku, jak to często bywa, najbardziej dała się we znaki na południu kraju, gdzie nagłe, długotrwałe opady spowodowały paraliż. W Zakopanem maksymalna grubość pokrywy śnieżnej wyniosła wtedy 50 cm, na Pogórzu od 25 cm do 45 cm, zaś w Krakowie 22 cm.
Śnieżyce możliwe są nawet w maju
Śnieg potrafi padać nie tylko w kwietniu, ale i w maju. Nie trzeba szukać daleko – w zeszłym roku, kiedy mieliśmy wyjątkowo zimny maj, opady śniegu przetaczały się nad Mazurami. 12.05 w Kętrzynie leżało aż 8 cm mokrego śniegu, zaś w Mikołajkach 4 cm. Jeszcze większy majowy atak zimy wystąpił 3.05.2011, kiedy sparaliżowana została południowo-zachodnia Polska. 10 cm śniegu spadło wówczas na Jelenią Górę, 8 cm na Częstochowę, 5 cm na Legnicę, a opady śniegu notowano m. in. w Krakowie oraz Warszawie.
Atak zimy z maja był tym bardziej dotkliwy, że największe opady śniegu przyniósł na obszarach, które zwykle są najcieplejsze i gdzie śniegu jest najmniej. Co więcej, nadszedł on po wielu wiosennych dniach w marcu i kwietniu, kiedy przyroda była już bardzo rozwinięta. Warto przy tym zaznaczyć, że po wielkich śnieżycach z 3 maja, kolejnego dnia padł rekord temperatury minimalnej dla tego miesiąca. W Toruniu o świcie słupek rtęci spadł bowiem aż do -7,2 st. C, bijąc poprzedni rekord z 1953 roku z Lęborka o niecały 1 st. C.
Arkadiusz Płachta